
Wczoraj o godzinie 16.41 uśmiechnięta Pani Doktor z uśmiechniętą Panią pielęgniarką i przy asyście trzymającego mnie za rękę Pana Kota, dokonała cudu.
Cud, rano po rozmrożeniu miał 8 komórek,a o 16.00 już 12.
Mroźniak Pierwszy- przeleżał i czekał na nas od 28 kwietnia 2010 r.
Miałam nadzieje, robiłam wszystko aby pozwolona nam przyjąć dwa embrony. Na miejscu okazało sie że rozmrozili tylko jeden. A tak chciałam bliźniaki.
Wariatka. Tyle czasu staraliśmy się o dziecko, a ja, wczoraj na chwilę przeczepiłam się, że jeden embrion.
To takie kosmiczne, nierealne, a jednocześnie okazało sie takie prawdziwe i naturalne.
Wczorajszy transfer, był naszym pierwszym transferem. 28 kwietnia i 9 czerwca 2010 r zostały pobrane komórki jajowe plus chłopaki Pana Kota i po powstaniu łącznej ilości 6 embrionów
2 w pierwszym i 4 w drugim etapie, wszystkie mroźniaki zostały zamrożone aby poczekać do przeprowadzonych na mnie operacji.
Dlaczego kosmiczne a jednocześnie naturalne?
Bo przy całej technice przy całym cudzie-według mnie-cudzie in vitro, to co sie dzieje potem to natura.
Myślałam, że może jakoś go tam - no nie wiem przykleją , zszyją, podeprą, aby nie wypadł, a oni tylko wprowadzili mroźniaka pomiedzy dwoma bąmblami powietrza i tak zostawili.
Godzinę poleżałam na łóżku, a za oknem szukałam oznak zmian. Doczekałam się widoku rozpogadzającego się nieba i panoramy uspokajającej się Brukseli.
Do ciąży przygotowywałam się od ponad roku. To ponad rok temu zredukowałam ilośc wypalanych papierosów z prawie 1,5 paczki dziennie na 0.
To od 10 miesięcy nie wypiłam ani gramu alkoholu. To od kilkunastu dni łykam folik i zaczynam witaminki.
To teraz leżę i się relaksuje. Moge tylko tyle, cała reszta należy własnie do natury.
1 grudnia robimy w szpitalu test ciążowy.
Jeśli okaże się, że jesteś już z nami, chyba dopiero wtedy dopadnie mnie szok.
Jeśli okaże się, że nie-będę na Ciebie dalej czekać i próbować.\